niedziela, 6 kwietnia 2014

Uhuhuhuhuhhuhuh!

Ok przyznaje sie! zawalilam sprawe !

moze dzisiaj wieczorem znajde czas i cos napisze (:

a jak nie to w szybkim skrocie: kontakt z moja rodzina mam CUDOWNY. jednak czas robi swoje (: dzieje sie duuuuuzo, nie o wszystkim chce pisac. Ale moge powiedziec tyle, ze to juz 5 miesiecy i jestem szczesliwa - a to chyba jest najwazniejsze.

sercem juz jestem w nowym jorku - tak to juz tylko 5 dni! Chicago? chyba nie opisalam ! ale bylo CUDOWNIE!
tak jak mowie dzieje sie duzo, zaraz wychodze z domu.. moze jak wroce o normalnej porze to cos napisze :) a jak nie to dopiero po Nowym Jorku/przed Floryda.. no albo po prostu napisze do was z Florydy <3
 kisss kisss

sobota, 1 marca 2014

No i mamy marzec!

Czas leci jak oszalaly.
Zima dalej nam daje w kosc. masakra juz szczerze mam dosc! Jeszcze jutro podobno ma spac ok 30-40cm sniegu - OSZALEJE. Ostatnie dni byly dosc zimne - bo okolo -20..

no ale ile mozna o zimie i zimnie?

W ubieglym tygodniu postanowilam sobie sprawic wczesny prezent na urodziny :))
kupilam bilet do NYC - na moje urodziny! :D wiec weekend 11-13 kwietnia spedzam w NYC ! I o to moje jedno z wielu marzen zostanie spelnione ! Urodziny na Manhattanie? WHAT ? really?:D
Co najlepsze - leci ze mna Aga :D a obie zatrzymujemy sie u kolezanki (Polki) ze szkolenia w NJ :D takze bedzie OSSSSSTRO :D juz nie moge sie doczekac ! :D

Zostajac w temacie podrozy..
Za 2 tygodnie jade do Chicago na dzien Sw. Patryka :D bedzie wielka ZIELONA parada (farbuja nawet rzeke na zielonoo) bedzie sie dzialo :D relacja po powrocie! :D

Co jeszcze nowego? Hmm aktualnie moi host rodzice sa w Chicago na slubie ich znajomych :) wzieli ze soba babcie i najmlodsze moje host dziecko :) A do pozostalej 3ki - wczoraj o 18 przyszla niania - na caly weekend :)) aktualnie ich nie ma - wziela je na jakies istnie szalenstwa - co by potworki sie zmeczyly - i na pizze :) takze ja relaksuje sie w ciszy i spokoju.. A w tym domu to naprawde rzadkosc. :)
Zaraz jak tylko wroca bedzie AAAAAAaaaaaaaaaaaaa HHHHHHHHEEEEEEEEELLLLLLLOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO! hah ale musze przyznac ze troche dziwnie jak za dlugo jest cicho :D

W tle leci Friends with benefits.  Boze jak ja kocham ten film..:)
A zaraz zaczne sie szykowac na impreze 70/80/90's :D ten sam klub co tydzien temu z hostami - dzisiaj idzie okolo 15 aupair! hah takze bedzie szaaal :)


No i na koniec.. mix zdj z minionego tygodnia ! :)
Jako ze wiekszosc tygodnia spedzam z dziecmi - ich zdj jest najwiecej!! No i moj ulubieniec jest juz taki duuuzy ! (: a jaki slodki <3 ahh ! dobrze ze maly - zmieszcze do walizki :D









niedziela, 23 lutego 2014

No to jak to bylo z tym prawkiem?

A no tak..!

Zaczelo sie jak hostka zaczela mi dopisywac na kazdym moich schedule "Dorota zapisz sie na egzamin na prawko" eee spoko luzik, jak nie burza sniezna to lenistwo. bla bla bla..

Ale w koncu wzielam ksiazeczki z przepisami, w miare (jako tako) przeczytalam ogarnelam i zdecydowalam sie wybrac do Secreatry of State - gdzie zalatwia sie (PODOBNO) wszystko zwiazane z prawkiem.

Gotowa nauczona, wybralam sie do SOS, wyczekalam swoje w kolejce no bo przeciez czemu by nie..
Pani bardzo mila, i pomocna stwiedzila ze jezeli mam polskie prawko to nie musze odczekiwac 30 dni (i jezdzic z 'osoba dorosla' ktora ma prawo jazdy przez 30 dni) tylko.. musze zrobic oficjalne tlumaczenie mojego polskiego prawa jazdy.. (BO.. miedzynarodowe nie ma tych samych pozycji.. ehh. wiec skad ona niby ma wiedziec ze to jest data mojego zdania egzaminu, a to np data urodzenia? ehh no nic.) wiec stwierdzila ze nie musze zdawac teorii tylko mam przyjsc juz z przetlumaczonym prawkiem i wtedy zdam teorie i bede miec egzamin praktyczny..

poszukiwan tlumacza opisywac nie bede.. stracilam mnostwo paliwa czasu etc.. w koncu znalazlam goscia ktory za 25$ przetlumaczyl moje imie nazwisko date urodzenia i miejsce zamieszkania (O M G)

Dobra. to mialam tlumaczenie czas jechac po raz 2gi do SOSu. Czas zdac teorie i jazda na praktyke!
Znowu kolejeczka, raz dwa i ... Ta sama babeczka. ;) Dala mi test i olowek(!!) usiadlam.. i boze pytania calkowicie inne niz sie uczylam haha. ale dalam rade wszystko w miare proste. OK egzamin zdany!
I co dalej???
A dalej to idz dziewczyno i umow sie z kims sama na egzamin - masz na to 30 dni.

WHAAAAAAAAAAAAAAAT ?

no wiec spoko dala mi liste osob uprawnionych do egzaminowania..
wzielam i dzownilam kto najblizej... NIKT jak na zlosc nie odbieral az w koncu Pani 1 odebrala.. umowilam sie z nia na sobote. Pierwsza rzecz w ogole to Pani 1 wziela moje dane nr karty i od razu mi 'zablokowala' 55$ na koncie za egzamin - jakbym nie przyszla - kase miala by w kieszeni.

Sobota rano - BURZA SNIEZNA. nie pierwsza i nie ostatnia. Pani 1 dzwoni i odwoluje przekladamy na wtorek..

Wtorek - jade o 11 mialysmy zaczac egzamin. W wyznaczonym miejscu (na parkingu za kosciolem -.-???) jestem juz o 10.45 Pani 1 dzowni o 10.59 ohh spoznie sie jakies 15 min przepraszam!
11.30 dalej jej nie ma - dzwonie - ohhh juz jestem prawie bede za minute. 11.40 - PRZYJECHALA !! 11.41 bierze ode mnie kase i daje mi jakis papier o tym jak wyglada u nich system platnosci (-.-)
11.45 zaczela ustawiac pacholki na parkingu za kosciolem.. 11.50 zaczelam egzamin placyk - raz dwa zdane. ok 12 jedziemy na miasto. Wszystko spoko. Tu w prawo tu w lewo, zmien pas z tego na ten i tak w kolko. wracamy na 'parking za kosciolem' Ohhh swienie jezdzisz, czujesz sie tak pewnie za kierownica!
Mysle - zdalam.! Przeciez wszystko spoko. zadnych bledow. A ona: teraz omowie egzamin i mowi:
- 7 razy jak zmienialas pas z prawego na lewy badz z lewego na prawy ZA KROTKO mialas wlaczony kierunkowskaz.. (WHAT?)
- iles tam razy na skrzyzowaniu nie sprawdzilas czy cos nie jedzie (SRANIE w banie, pewnie ze sprawdzilam, jakbym nie sprawdzila to bym nas zabila)
- 5 razy zatrzymalas sie na przejsciu dla pieszych (wcale ze NIE)! zatrzymalam sie raz bo chamowalam bo swiatlo sie zmienialo na czerwone. ale hello nie wolno na czerwonym - sama mi wtedy powiedziala ze dobrze zrobilam ze sie tak zatrzymalam.
- raz zdarzylo sie ze jechalas 2 mile/h za szybko (OHH REALLY? no straszne!)
No wiec suma twoich bledow przekracza dopuszczalna - nie zdalas.
COOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOooooooooo?

moje wkurzenie i zdziwienie bylo tak ogromne ze przez pare minut nie bylam w stanie powiedziec ANI SLOWA.

Moze to zabrzmi dziwnie - ale co jak co - jestem dobrym kierowcom, umiem jezdzic i radze sobie w kazdej sytuacji na drodze. Jezdze prawie od 6 lat - i nie tylko od święta a codziennie. W miescie/w sniegu/zaspach/gorach/dolinach/autostradach sradach pierdatach. I jakas amerykanska cipa mi mowi ze NIE umiem?? Ojjj nieeeee.!

wrocilam do domu po paru godzinach wkurwiona dalej, w miedzyczasie poszlam na lunch z kolezankami, powydzieralam sie na nic nie winna moja ukochana mame (hehe biedna, nigdy jej tak nie klnelam :D)

Hostka myslala ze ja wkrecam, bo ze mna jezdzila i nie mogla uwierzyc. A ja poszlam do pokoju i tym razem przez skypa nawrzeszczalam na mame i Anke :D po czym pojechalam na moje super zajecia  - MATEMATYCZKE^^(O tym chyba tez musze kiedys napisac heh bo smiechu warte :P)

jak wrocilam wieczorem do domu, dzieci spaly hosci siedzieli i czekali na mnie. Hosci zaproponowali mi ze za 2gi ezg oni mi zaplaca - i ze MUSZE zdac ezg nie wazne ile razy bede go zdawac haha. heh bo ja uparta mowilam ze nie bede zdawac 2gi raz bo nie mam zamiaru nikomu udowadniac ze umiem jezdzic - jak wiem ze umiem heh. no ale hostka ze nie tak sie umawialismy ze sranie bla bla bla, i ze zaplaca..
(aha bo heh moja hostka ma teorie ze moge wozic jej dzieci tylko z amerykanskim prawkiem bo to oznacza ze znam przepisy hhue hue hue. i wcale w stanie michigan nie jest wymagane ode mnie jako od Polki amerykanskie prawko - to jest widzi mi sie tylko i wylacznie mojej hostki..)

No i tak to byl wtorek, no i po tym wtorku w sobote rozwalilam szybe :D wiec bylam bez auta tydzien.. no i ze juz prawie miesiac od zdanej teorii to postanowilam znalesc jakiegos innego egzaminatora i zdac prawko..
Umowilam sie na sobote na godz 16. z Panem 2 :D (bagatela: wzial tylko moje IMIE i nr telefonu...)
Pojechalam, Pan 2 wzial moje dokumenty spisal sobie cos tam, dobra dawaj na plac, no ok zdane dobrze ok wsiadl do auta i jazda na miasto, raz dwa autostrada, prawo lewo i juz spowrotem. ZDANE. OO jak Pani dobrze jezdzi, bla bla bla jaka pani cudowna, excellent - tak wlasnie tego slowa uzyl :D yay. ok to idziemy do biura da mi papierek ze zdalam. No i daje mi i mowi papapa. ejj hello nie zaplacilam.!
Wrocilam sie spod drzwi mojego auta zeby mu zaplacic. co najlepsze - dal mi rachunek razem z dowodem ze zdalam - a nigdy nie spytal o kase - od razu widze inne podejscie jego a Pani 1. (aha cena tego egz to 45$)

Takze teraz w tym tyg musze sie wybrac do SOSu i wreszcie mi dadza prawko (za 25$!).

Podsumowujac mnie osobiscie prawko kosztowalo 100$ (50$ 1szy egzamin(karte blokowala na 55$ ale jak sie placilo gotowka na egz to bylo 50$ wiec biedna aupair zaplacila oczywiscie 50:D) 25$ tlumaczenie i 25$ prawo jazdy w SOS) + 2gi egzamin ale to juz Host mi zaplacil 45$.


Tak wiec - prawko ZDANE.






A co z nowosci?? Wczoraj bylam z moimi hostami na imprezie w klubie 70/80/90s ! I bylo mega zajebiscie haha. nie wiem ile au pair imprezuje ze swoimi hostami - ale ja szczerze mowiac - bylam w szoku jak zajebiscie mozemy sie razem bawic :D Wzielam ze soba swoja kolezanke z Czech, a swietowalismy urodziny Zony brata mojej hostki :D hah wiec byla 4ka rodzenstwa (+zona/maz) mojej hostki. Boze jacy oni sa szaleni !! :D
Cos czuje ze szybko wroce do tego klubu bo bylo naprawde zajebiscie ! :D

niedziela, 16 lutego 2014

misz-masz czyli co sie dzialo jak mnie nie bylo :)

Zima, zima, zima - tak ciagle w Michigan mamy epoke lodowcowa! I konca nie widac. Juz zaczynam powoli swirowac. Ile moze trwac zima?! grr i jak pomysle ze w Polsce prawie jej nie ma i nie bylo to az mnie...
Ale ale.. juz niebawem bedzie wiosna,nie? OBY!

Co sie dzialo przez ostatni miesiac? O masakra nawet nie wiem.. ale w wielkim misz-maszu:
1) jadac na impreze rozwalilam szybe przednia w moim samochodzie - przez co tydzien bylam uziemiona w domu - bo bez auta. Ale juz mam nowa szybe :D BOOOZE. ile stresu sie najadlam jak jechalam z rozwalona szyba do domu hehehe, ale spoko host od razu wzial telefon (22 w sobote) i umowil sie na wymiane szyby :D oczywiscie nie jest to moja wina, tylko pech. wiec luzik - na szczescie ubezpieczenie wszystko pokrylo.

2) hahahahhaha OBLALAM egzamin na prawo jazdy hhehe, okazalo sie ze za krotko wlaczam kierunkowskazy, i jechalam 2mile/h za szybko, i nie patrze dokladnie czy cos nie jedzie z prawej/lewej (WHAAAAAAAT?!) po prostu trafilam na suke suk. Moje wkurwienie osiagnelo maksimum tego dnia. egzamin musze powtorzyc bo hosci chca zebym miala prawko z Michigan. hehehe ogolnie egzamin luzik jak dla mnie bylam 100% pewna ze zdany a tu co? babka mi mowi jak dobrze jezdze i w ogole jak pewnie czuje sie na drodze i mowi 'nie zdalas'. Spoko opinie o niej w internecie sa jak najbardziej prawdziwe. grrr. nast ezgamin musze zdac do 27 lutego wiec SOON! heh i teraz zdam! hah.

3) ostatnie 2 tygodnie praktycznie caly czas pracowalam - mialam beznadziejne grafiki, ostatni piatek pracowalam od 7.30-23.00 (oczywiscie 5h bylo extra wiec zaplacono mi za nie tez extra.. ale uwierzcie mi PADALAM po calym tyg pracy..)

4) Moj boyfriend skonczyl juz pol roku <3 i jest juz mega duzy!! Ooooo tak jest to moj ulubieniec ! bagatela - nawet w wolny dzien od pracy - hostka dala mi go po prostu na rece "wykapiesz go?"  Eee yyyy eeeE? WHAT?

5) taaaak, moja hostka czasem nie czuje kiedy ja NIE PRACUJE.. ale weekend byl zakrecony wiec spoko raz po ludzku po prostu moge pomoc...

6) w kwietniu na wielkanoc jedziemy na Floryde ! SAMOCHODEM! z 4 ka dzieci haha bedzie to zapewne NIEZAPOMNIANE doswiadczenie - ale co zobacze TO moje :)

7) BYLAM NA MECZU PISTONS (NBA) I SIEDZIALAM W PIERWSZYM RZEDZIE !!!!!! AAA ZARAZ OBOK GRACZY BOZE! DALEJ SIE JARAM! Moj host jest po prostu mega <3
I co najlepsze, zaraz obok mnie stal byly maz aktorki Evy Longorii PARKER <3 ohh i inni piekni, sexowni i cudowni gracze.. ahh wzdychalam i podziwialam - gra CU DO WNA!

8) walentynki ? eee w ten dzien pracowalam 15,5h wiec nic o nich nie wiem hahaha, oczywiscie moje dzieci mi daly walentynki a ja im :)

9) Na  sw. Patryka jade do Chicago ! CANT WAIT :D

10) wczoraj wydalam DUuuuuuuuuuuzo zielonych banknotow - bo mi sie tez cos od zycia NALEZY :) tak wiec jestem szczesliwa posiadaczka pieknych perfum VS ! <3 I kilku nowych szmatek, i par butow :D
oczywiscie wszystko wiosenne ! przywoluje moimi zakupami wiosne!


11) jade zaraz na zakupy - bo czemu by nie :) ale serio musze cos znalesc dla mojego taty na uro :) :D pierwsza paczka poleci do domku juz niedlugo :)) musze mu kupic cos czadowego ! :D takze bede dzisiaj lowic :D cena nie gra roli  :D

12) ochhh no i przeciez SUPERBOWL ! bylo bylo ! najbardziej oczywiscie podobal mi sie Bruno Mars i reklamy :D gra - bez szalu.. zero emocji.. ale za to BRUNO <3 hehe

13) zapomnialam! bylam na Auto Show! najwiekszy na swiecie pokaz nowych samochodow- jaralam sie jak nigdy! widzialam kilka modeli ktore mogly by byc moje - i BEDA :D

obiecuje ze sie poprawie z notkami! hehe postaram sie dodawac jedna na tydzien at least! :)


No i na koniec mix zdjeciowy :))


AUTO SHOW :)






 MECZ





cena - bezcenna <3

superbowl 

zima!







prawko hue hue hue

szyba ktora sie do mnie usmiecha ;]



rambo <3






niedziela, 12 stycznia 2014

zmino, zimniej... Czyli wiosna w Polsce - Syberia w Stanach

Niech no ja pomysle.. Czy cos ciekawego ostatnio sie zdarzylo ??
A no pewnie - mnostwo rzeczy !


Ale, ale od poczatku!
Ze mna juz lepiej - pare dni musialam swoje odcierpiec. No ale zycie leci dalej - i to w jakim tempie - SZALONYM hamerykanskim!

Po swietach i sylwestrze przyszedl czas na.. wybor jakiegos kursu.. no bo jakby nie bylo - czescia programu AuPair jest zaliczenie 60godzin/6kredytow jakis kursow. Moj wybor padl na.. Matemematyke (30godzin= 10tygodni x 3godziny) za 3 kredyty :)
Nie chcialam brac english as a second language - bo jakos nie czuje potrzeby uczenia sie angielskiego jak gadam 24/7 w tymze wlasnie jezyku - i jakos nie mialam nigdy problemow zeby sie dogadac. A gramatyki nie cierpie i nie mam zamiaru sie jej uczyc :P
takze padlo na matematyke - jakas podstawowa - zobaczymy jakie to podstawy beda - oby nie dodawanie o.O hah ale wybralam matematyke nie zeby nauczyc sie liczyc (bo to to umiem) ale bardziej mi zalezalo na angielskich wyrazeniach matematycznych. Pamietam ze jak bylam na Erasmusie (<3) to wybralam business math - i jedyne co bylo moja udreka to polecenia zadan z trescia - nie czailam co chcial ode mnie slodki pan nauczyciel prosto z Hameryki^^ (wybierajac business math bylam pewna ze beda tylko cyferki - a cyferki przeciez wszedzie sa takie same.. OTOZ NIE jak sie pozniej okazalo..)
No ale nic wracajac do tematu - wzielam matme zeby ogarnac wszystkie wyrazenia matematyczne po angielsku - a moze i naucza mnie jakis ciekawych matematycznych obliczen? Kto wie? :)
A jakby ktos byl ciekawy za kurs zaplacilam (tzn moi hosci) 235$ za 3 kredyty (czyli polowe pkt jakie musze miec zeby zaliczyc program AuPair) cena wydaje sie byc bardzo korzystna.
Takze od przyszlego wtorku od 17.30 bede gnic na 3godzinnych zajeciach z matematyki. (: superasnie.

Co nowego ? ZIMA i MROZ!
Tzn na poczatku zeszlego tygodnia bylo po prostu lodowato. Dzieci po swietach do szkoly wrocily dopiero w czwartek - przyznam sie - myslalam ze OSZALEJE, dzieci tez juz szalaly w domu. No bo ile mozna siedziec w domu? Dziewczynki tak jak nigdy sie nie kloca to zaczely sie klocic i nawet dochodzilo do rekoczynow (!) a moj ukochany boyfriend (jutro konczy juz 5miesiecy!!) byl chory. :( biduleczek. Wiec to jemu musialam poswiecac najwiecej mojego czasu - a reszta dzieci robila co chciala - czyli nudzila ze chca to albo tamto, albo ona dotknela moja lalke, albo on nie chce sie ze mna bawic. grrrrrrrrrr grrr. takze mialam dosc! Jak w czwartek w koncu poszli do szkoly odetchnelam - zostal tylko maluszek i moja 4 latka. wiec luzik jak to mowi 4latka easy-peasy!no ale.. przeciez nie moze byc za lekko. W sobote.. byla SWIATECZNA impreza - polowa rodziny zjechala sie do naszego domu - 20 osob - no i przygotowania, i wszystko masakra.. Co najlepsze? Impreza skonczyla sie w o 2 w nocy i moje dzieci poszly spac o 2 w nocy.. -.- ja przed 3cia. i juz od 7.30 w niedziele rano pracowalam (bo przeciez hosci musza sie wyspac) ale na szczescie tylko do 10.30... takze dzisiaj niedziele spedzilam w lozku odsypiajac, skypujac, i nadrabiajac zaleglosci w serialach.. Nooo i oczywiscie - moja kochana 4 latka skonczyla dzisiaj 4 lata.! wiec.. NASTEPNA imprezka - na szczescie tylko nasza 7mka, prezenty i do lozek spac bo jutro szkola!!

W ogole na impreze w sobote byla zaproszona tez moja kolezanka Maky - czeszka :) No i w trakcie imprezy urwalysmy sie na 3 godziny na Ice Festival :) Szkoda tylko ze figury lodowe zaczely topniec :P

Ahh no i jakbym mogla zapomiec! zrobilam pierogi (wreszcie!!) i byly pyszne - jak zawsze :D
Wszystkim smakowaly - hosci nie mogli uwierzyc ze chcialo mi sie tak dlugo stac i je robic.. dla nich to nie do uwierzenia ze mozna zrobic cos od poczatku do konca samemu.. Ahh Amerykanie.. :D

Na koniec dodaje pare zdjec :)








Po lodowym festiwalu czas na kawe a tam.. :D

 wspomniane wczesniej pierozki 

 moje dzieciaczki (:

 dzisiejszy poranek! moj boyfriend juz jest taki duuuuzy i silny <3

jakby ktos mial watpliwosci co do temperatury jaka byla w ostatnim tygodniu!

czwartek, 2 stycznia 2014

Happy new year? no chyba jednak nie taki happy :(

Swieta, swieta i po swietach..

Musze szczerze powiedziec, ze swieta w Ameryce to jedna z najgorzych rzeczy jaka mnie tu spotkala (ok jest jedna gorsza o czym niebawem). Dlaczego?? A dlatego..
Wigilia - pracowalam od 7.30, o  musialam wziac dzieci z hostem na sniadanie poza dom bo hostka przygotowywala prezent niespodzianke dla hosta (6sty telewizor.. -.-) tak wiec rano raz dwa dzieci bez sniadania, do auta i frruuu na pyszne sniadanko do greckiej knajpy..! Dzieciom pozwolilismy wybrac miejsca.. no i wybraly zaraz przy barze - a ze tam bylo 5 miejsc w tym 1 zajete, a nas 5tka zdecydowalismy z hostem ze my siadziemy obok, a dzieci niech siedza sobie przy barze :) na co bardzo mily starszy pan powiedzial ze on przyszedl kupic zarcie na wynos ale ze wigilia to zostal na chwile i zjadl i w sumie juz konczy - wiec nam ustapi miejsca. Bardzo milo z jego strony. Ale.. co najwazniejsze i najmilsze?? Jak juz mielismy placic za nasze sniadanie kelnerka powiedziala ze OWY pan przed wyjsciem zaplacil za nasze sniadanie!! (Ok 50$) myslalam ze takie bezinteresowne rzeczy zdarzaja sie tylko w filmach (amerykanskich) a tu takie zaskoczenie. Oczywiscie - w domu dzieci i ja narysowalismy laurki i zanieslismy do knajpy po swietach dla dobrodusznego Billa ktory okazal sie stalym klientem :)

Po sniadaniu pojechalismy na basen, kregle i ostatnie szybkie zakupy spozywcze.
I tak o to jak wrocilismy do domu juz byla 14 wiec w Polsce byla 20, moja rodzina juz dawno po kolacji wigilijnej - szybki skype.Ojj bylo mi ciezko. oni tam razem wszyscy a ja tu sama jak palec.. Z obcymi ludzmi, dla ktorych swieta to TYLKO i WYLACZNIE prezenty (im wiecej tym lepiej -.-) zero tradycji... no nic. tyle ze moze godzine poskajpowalam z rodzinka i co? Sms od hostki 'zaraz cie bede potrzebowac'. Szlismy do kosciola.. zakazano mi ubrania jeansow. musialam wskoczyc szybko w sukienke bo przeciez trzeba sie pokazac przed wszystkimi znajomymi.. ehh i wszystkim powiedziec ze sztucznym usmiechem merry xmas! YAY.

Po kosciele przyszlismy do domu, z nami babcia i siostra hostki ze swoim facetem. dzieciaki otworzyly od nich prezenty (ooo  ja tez! babcia pamietala o mnie :D) i kolacja wigilijna..
CHINSZCZYZNA. lekko ciepla, host musial po nia pojechac do knajpy bo caly czas tel byl zajety. takze ho ho ho merrykurxmas. Bozenarodzenie - od rana prezenty - masa - dzieci do dzisiaj niektorych rzeczy jeszcze nie rozpakowaly.. tyle co zdjely papier pakunkowy i zobaczyly co to i rzucily w kat. porazka.
Sniadanie, jajka, jakas kielbasa, do tego 'monkey bread' czyli bulki mrozone z orzechami zapieczone w formie babki.. polane rozpuszczonym brazowym cukrem. .... na kolacje steak i tyle. caly dzien w pizamach.. wszystko kreci sie wokol prezentow. zero jakiejkolwiek tradycji czy wkladu wlasnego w swieta.
Aha no oczywiscie dostalam prezenty :) ale jakie to kogo to obchodzi :P najwazniejszy prezent dostalam od moich kochanych rodzicow - lapka, reszta malo wazna :P


Po swietach praca praca praca.. i sylwester..
W sumie 30.12 wieczorem dowiedzialam sie gdzie ide - na domowke do Niemcow ktorzy tu studiuja :) caly sylwester pracowalam od 9-18.. szybki prysznic, raz dwa, zakupy bo cos jesc i pic trzeba i fruu na party ! bylo calkiem przyzwoicie :) ale jakos nie umiem opisac tego sylwestra.. tzn bylo super - bawilam sie swietnie, czerwone kubki, beerpong etc.. super ludzie, muzyka.. rano wrocilam do domu o 9, pospalam 45 min i o 10.30 juz zaczelam prace (do 18.30...!!) myslalam ze padne! ale dalam rade.

W ciagu dnia jak pracowalam umowilam sie z mama ze zaraz po mojej pracy mamy skypowac, troche dziwnie bo wtedy w Polsce juz dawno po polnocy. No ale okej jak chce.. to przeciez ja chetnie.
I dokladnie o godzinie o ktorej konczylam prace - dostalam maila od mojej mamy. Po samym tytule "Najsmutniejszy list" wiedzialam co sie stalo. 31grudnia polskiego czasu rano moja mama pojechala z moim najukochanszym 14 letnim psem - Filipem (<3) do weterynarza, bo jego stan zdrowia nagle sie pogorszyl (od 3 lat chorowal, robilismy wszystko co w naszej mocy, ale juz nic nie pomagalo). I bylo z nim tak zle - ze niestety - juz nigdy go nie zobacze, nigdy nie pomerda do mnie swoim ogonem, nigdy nie bedzie piszczal zebym mu dala swoj obiad chociaz przed chwila zjadl cala miske jedzenia.. nigdy.. A przez ostatnie 14 lat byl zawsze. Zawsze pierwszy przy drzwiach, wital sie o kazdej porze dnia i nocy. Zawsze szczesliwy i radosny :) nasz 5ty czlonek rodziny.
Mama nie umiala mi tego powiedziec przed moja impreza sylwestrowa (chociaz skypowalismy), i w sumie moze dobrze zrobila. Po przeczytaniu tytylu maila, od razu zbieglam na dol wlaczylam komputer i Skypa, i nawet nie powiedzialam ani slowa do mamy, po prostu razem plakalysmy przez dobre pare minut.
Potem opowiedziala mi, jak bardzo z nim bylo zle - cierpial. Byla z nim do konca, ja tez calym moim sercem. W takich momentach jak ten nie marze o niczym innym jak tylko o powrocie do domu. Oddala bym wszystko tylko zeby teraz byc z moja rodzina, i razem przezywac utrate naszego kochanego Filipka.
Czuje sie jakbym stracila najlepszego przyjaciela - i tak chyba jest, bo wiekszosc mojego zycia ON byl zawsze ze mna. I byl moj. Pamietam kupilam go za moje pieniadze ktore dostalam na komunie. Ohh jaki on byl slodki a ja glupia sie go balam na poczatku - bo byl moim pierwszym psem.
przepraszam za prywate - ale kiedys bede chciala to przeczytac - pamietac bede zawsze.
mam nadzieje ze nowy rok bedzie o wiele lepszy niz jego poczatek.

wszystkim zycze spokojnego roku 2014, bo rok 2013 zabral ode mnie mojego najukochanszego kuzyna (ktorego przez wyjazd do USA nie zdarzylam pozegnac) i mojego najwierniejszego przyjaciela Filipa (ktorego takze przez pobyt w USA nie zdarzylam pozegnac).



 sniadanie wigilijne
 Boze Narodzenie godzina 15
 monkey bread
 jeden z prezentow - dlugopi(e)s
 dzieciaczki za bardzo lubia moje lozko (:
przed wyjsciem na impreze sylwestrowa :) 

beerpong i czerwone kubki:D
godzina ZERO!

Filip za mlodu <3

Ostatnie zdjecie F. Tesknie bardziej niz kiedykolwiek :(





2014 - badz lepszy i zostaw moich bliskich w spokoju.