czwartek, 3 października 2013

Początek (;

Jest to pierwsza, a może i ostatnia notka, bo pisać raczej nie lubię.. Ale po przeczytaniu TYLU blogów różnych au pair stwierdzam, że może i mnie się uda ? Zobaczymy !

Nie wiem jak i skąd wpadłam na pomysł bycia au pair. Ale oby mi to wyszło na dobre.
Pod koniec lipca miałam pierwszy kontakt z polską agencja Prowork, i w niej zostałam do końca..
Masa papierów, załatwień, latania na pocztę, lekarza, do rodzin moich potworków, którymi kiedyś się opiekowałam... Podczas dwóch tygodni kiedy miałam wszystko załatwić postanowiłam, że pojadę na tydzień nad polskie morze (oooooooo! tego nie żałuje.. :) była bajka i więcej lepiej nie mówić:) ) więc z dwóch tygodni został mi tylko jeden na wszystko - ale co? Dałam rade! Potem już tylko uzupełnianie aplikacji APC.. noo i wszystko było by pięknie i szybko.. ale jakoś Pani z Prowork nie zauważyła przez dwa tygodnie, że jej wysłałam już dawno wszystko.. tak więc z małym poślizgiem polska agencja mi zatwierdziła całą aplikację online, teraz czas na APC.. im to zajęło 10 dni.. i tak od 11 września miałam otwarty room !
Wtedy też umarł mi mój komputer i nie miałam jak dodać filmu - wszystko przepadło.. Więc w ogóle go nie dodałam no bo jak.?
Rodzinki mogły się do mnie pchać, krzyczeć, dobijać.. I cisza.. przez 4 dni!

Match #1
W 4tym dniu po otwarciu roomu jest pierwsza rodzinka z 3ka dzieciaczków z okolic Washington! (Co to była za radość wtedy! WOW) ale skończyło się na tym, że napisali mi maila, że chcieli by ze mną porozmawiać na Skypie etc.. odpisałam. I cisza. Po równo 72 godzinach zeszli z mojego roomu.

Match #2
W 5tym dniu od otwarcia mojego cudownego roomu... Odezwała się rodzina z 2ką dzieci z okolic Bostonu.
Dwójka chłopców 2 i 6 lat. Z HM od razu 2 godziny po pierwszym mailu już rozmawiałyśmy na Skypie. Hehe trochę byłam hmm może nie zestresowana ale pierwszy Skype z rodziną i w ogóle.. no ale poszło super. Wszystko fajnie tylko, ona jest lekarzem i czasem musiała bym pracować sob-nd no ale w tyg miała bym wolne 2 dni. Niby spoko no ale.. Nie miała bym swojego auta.. Ogólne wrażenie super - może to też dlatego, że to była pierwsza rozmowa moja z jakąkolwiek rodziną na Skypie. No i umówiłyśmy się na 2giego Skypa - tym razem z HD (akurat był w Cali..) za 3 dni..
HD mnie trochę przeraził, już nie był taki fajny jak HM, ale umówiliśmy się znowu na skypa z dziećmi w weekend i ich obecną AP z Francji.

Match #3 (PERFECT!)
No i w 8mym dniu mojego otwartego roomu.. (zaraz po tym jak tylko 1sza rodzina zeszła z mojego roomu) pojawia się rodzina z okolic Detroit, z Farmington Hills, Michigan.
Lokalizacja? bez szalu
Ilość dzieci? 4 (!!!) w tym najmłodsze ma miesiąc..
Myślę eeeee, bez jaj, ja i 4ka dzieciaczków? Ale przecież raz się żyje, piszemy maila.
Ok umówiłyśmy się z HM na pierwszą rozmowę.. (2godziny przed rozmową z rodziną z Bostonu - pierwsza rozmowa z HD heheh gorąca lina Bielsko-USA)

Nooo i co? Rozmowa jak marzenie, HM tak miła, opiekuńcza, z humorem, wesoła z pięknym uśmiechem (ok, mam zboczenie na pkt zębów..)
Rozmowa kleiła się niesamowicie, nawet nie zauważyłam kiedy czas tak zleciał - ponad godzina!
CZWÓRKA dzieci:
dwójka chłopców: P 7 lat i moje słodkie maleństwo J (jak przylecę będzie miał już prawie) 3 miesiące.
dwójka dziewczyn: N 5 lat i E 3 lata  - śliczne blond księżniczki!

I już podczas pierwszej rozmowy wizja opieki nad 4ką dzieci mnie tak nie przerażała..
Dwójka najstarszych P i N od 9 do 16 są w szkole, więc w ciągu dnia będę głównie  J i E (która 2 razy w tyg chodzi na jakieś zajęcia do przedszkola na 3 godziny :) )
No i HM pracuje 2-3 dni w tygodniu - więc nie będzie tak źle! HD tak na tydzień w miesiącu zawsze jest poza domem.
Dzieci uwielbiają pływać, no poza J :) on jeszcze chwilę musi poczekać na pierwsze lekcje pływania! :) 
Cała rodzina jest aktywna, przesympatyczna i kochana.!
Będę mieć swój pokój ze swoją łazienką - gdzie dzieci nie będą mogły wchodzić - to ma być moja świątynia spokoju.. hehe na bank będzie :D

W weekend Skypowaliśmy raz jeszcze - teraz juz z HD bo wcześniej gdzieś tam wyjechał, no i z dzieciaczkami! E widziała się na komputerze i robiła głupie miny razem z N, P w pośpiechu zaraz miał swój mecz, krzyknął tylko, że kocha jeść "PIZZA PIZZA PIZZA" hehe dogadamy się :D 
Dzieci nalegały na POLSKĄ aupair ! wow ! MIŁO!
No i szybkie interview z HD - czarujący człowiek, miły sympatyczny, z humorem tak samo jak HM.
Tyle ciepła od nich bije ahhh!! :) cudowni są!

wieczorem następny Skype tym razem z samą HM no i z J na rękach :)
Na następny dzień znowu... i prosi, żebym się zastanowiła czy chciałabym zostać ich Au Pair, bo oni wieczorem będą poważnie rozmawiać o swoich kandydatkach !

No i.. Następnego dnia, cała podekscytowana i zakochana w nich dzwonię na skypie - wszyscy siedzą i się cieszą.. TAAAAAAAAAAK CHCE WAS ! hehe oni szczęśliwi - YAY WE WANT YOU! :)

I tak ustalona została data 4 listopada 2013 roku.. LECĘ. :)
Już po 6 rano mam samolot z Krakowa, przesiadka w Monachium.. i kierunek NJ!
Szkolenie w New Jersey, wieczorne wypady na Time Square.. ojj tak już planuje i nie mogę się doczekać.!

Jutro jeszcze tylko (!) wizyta ws wizy w Krakowskim konsulacie i się zacznie, pakowanie, kupowanie prezentów, pożegnania.. I lecę - spełnić moje największe marzenie :)

ale się rozpisałam... sorry !

3 komentarze:

  1. B.A.J.K.A :) Zazdrość już mnie zżera, ale ta magiczna liczba 4 nadal mnie przeraża ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rodzina wydaje się cudowna! A czas do listopada zleci tak szybko, że nim się obejrzysz, a będziesz w Ameryce, więc korzystaj z tego czasu, który Ci pozostał najlepiej jak możesz w otoczeniu przyjaciół i rodziny! No i może do zobaczenia w Nowym Jorku ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Korzystaj z ostatnich chwil w Polsce, zleci szybciej niż się tego spodziewasz i obudzisz się na chwilę przed wylotem ;-) Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń